sobota, 1 marca 2014
Rozdział 11 cz. II - Próba
Laira obeszła dookoła drzewo.
" To na pewno było tutaj " - pomyślała. Nagle usłyszała za sobą szmer. Wyciągnęła różdżkę, wpatrując się
z niepokojem w pobliskie krzaki. Zakazany Las, właśnie przez ryzyko stał się idealną kryjówką dla jej małego sekretu. Dziewczyna czekała w napięciu , jednak nic się nie wydarzyło. Zapukała trzy razy w korę.
Na drzewie pojawiły się małe drzwiczki. Już miała je otworzyć kiedy wspomnienia znów ją zaatakowały.
W jej myślach pojawiły się ciepły lipiec i Marco. Po randce w Fruit Bar zaczęli się regularnie spotykać w parku. Mieli ze sobą tyle wspólnego. Właśnie m i e l i
Przypomniała sobie dzień w którym wszystko wyszło na jaw..
Delikatny podmuch rozwiał jej włosy. Pogładziła ręką policzek chłopaka. Ten delikatnie położył rękę na jej plecach i przyciągnął dziewczynę do siebie. Ich twarze dzieliły milimetry.
- Kocham Cię- wyszeptała Laira ledwo poruszając wargami
-A ja Ciebie- odparł Marco po czym ją pocałował. Dziewczyna oddała pocałunek. Stojąc tak pod rozłożystą wierzbą , mieli wrażenie , że na świecie istnieją tylko oni. Nagle za nimi rozległ się wybuch. Marco i Laira oderwali się od siebie.
- Co to było?- spytała dziewczyna
- Moja przeszłość - odparł gorzko chłopak puszczając dziewczynę z objęć.
- Jak to? - spytała Laira. Ku jej zdumieniu Marco wyciągnął z kieszeni różdżkę.
- Nie mamy czasu! Szybko - powiedział i chwycił ją za rękę. Biegli w szalonym tępię.
W końcu dotarli do jakiejś starej fabryki. Chłopak mruknął " Alohomora" i drzwi się otworzyły. Weszli do środka.
- Co to ma znaczyć?! - krzyknęła Laira wyrywając rękę z uścisku Marco.
- Dobrze. Już Ci mówię. Moi dziadkowie służyli Sama - Wiesz - Komu. I .... no ja na czwartym roku zainteresowałem się czarną magią i tak jakby... złamałem kilka przepisów. Wywalili mnie, ale uciekłem
i się ukrywam. Ale to nie zmienia faktu , że Cię kocham! - powiedział.
- VOLDEMORT! NIE SAM WIESZ KTO TYLKO VOLDEMORT - powiedziała dziewczyna. Marco spojrzał na nią zdumiony.
- Ty wypowiadasz jego imię.
- A jak inaczej? Jestem czarodziejką . Wiesz o tym.
- Tak, ale zrozum...
- Nie co mam zrozumieć?! - wykrzyczała zakładając ręce na piersi.
Nagle za nią rozległ się huk.
Do fabryki wpadł oddział aurorów. Marco rzucił na Laire zaklęcie kameleona połączone z zaklęciem petryfikacji. Dziewczyna z przerażeniem patrzyła jak łamią mu różdżkę i wyciągają z fabryki.
- Obiecaj! Obiecaj , że nie zapomnisz! - krzyknął. Kiedy wyszedł zaklęcia minęły. Nastolatka usiadła na podłodze. Chwyciła swoją różdżkę, i wycięła na nadgarstku małe serce.
- Nigdy nie zapomnę- wyszeptała a po jej policzkach polały się łzy.
"Ale każdą obietnicę można złamać" - pomyślała Laira otwierając drzwiczki. W środku stała buteleczka
z eliksirem częściowego zapomnienia. Pozwalał on zapomnieć tylko te wspomnienia których nie chciała pamiętać osoba zażywająca go.
- Przykro mi Marco. Ale muszę - wyszeptała i odkręciła fiolkę.
- Nie! - usłyszała głos. Odwróciła się.
Za nią stał Marco
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O.M.G
OdpowiedzUsuńSuper! Miałaś parę błędów (ortograficznych), wymienić je?
Poza tym, ładna historia. Naprawdę.
Pozdrawiam i życzę tobie weny, a Lairze i Marcowi (?) szczęśliwej przyszłości... Ech..
Superowe =) mam szczerą nadzieję na dobrą przyszłość tej dwójki
OdpowiedzUsuń