niedziela, 13 lipca 2014
Rozdział 21 - Coraz więcej pytań
Laira siedziała w gabinecie pani dyrektor. Razem z Richardem wyjaśnili całą sytuację.
- Czyli twierdzisz, że mój tata jest drugim Voldemortem? - spytał James.
- Nie. Czar nie został rzucony. Może nie wiem.. nie zostały spełnione jakieś warunki? - zaproponowała
Wszyscy w skupieniu spojrzeli na Richarda.
- Co tak wszyscy się na mnie gapią? Nie mam pojęcia co jest nie tak! - obruszył się.
- Słuchajcie. Mamy położenie bazy tej organizacji. Myślę, że powinnyśmy przeprowadzić plan dywersji i odbicia Pottera! - Kingsley uderzył pięścią w stół.
- Pomyślimy nad tym. Nie można być pewnym, że nam się uda. A jeśli to nie była ich baza, tylko lochy? A nie zastanawialiście się jakim cudem tak prostu ja i Laira zostaliśmy odbici? Nikogo nie spotkaliśmy. - rzucił Monroe.
- On ma racje- przyznała pani dyrektor.
- Proponuję zakończyć naradę. Na razie nic nie zrobimy - zaproponował Kingsley.
- To ja spadam - powiedział Richard.
- Obawiam się, że nie. Musi pan tu zostać. Tylko trzeba dokonać pewnej metamorfozy, by nie wyglądał pan jak z tysiąc osiemset któregoś - odparła rzeczowym tonem dyrektor.
Laira i James spojrzeli po sobie.
- Victoire może Ci pomóc
***
Godzinę później zobaczyli zupełnie innego Richarda. Miał na sobie niebieską koszulę i ciemne jeansy. Długie włosy, były dobrze przystrzyżone. Na nogach miał czarne adidasy.
- Fiu fiu. Musisz uważać na niektóre dziewczyny z siódmego roku. Nie odpędzisz się koleś- powiedział Victoire kiedy spojrzała na dzieło końcowe. Laira musiała przyznać, że Victorie po mistrzowsku obcięła mu włosy i dobrała strój.
- No no Richard. Wyglądasz cholernie świetnie- wtórowała Victoire Laira. Richard spojrzał na nie zdumiony. Dziewczyny parsknęły śmiechem.
Do sali ktoś zapukał.
- Proszę - zawołała Laira. Do sali wszedł Hagrid.
- Witojcie. Słyszałem, że jest tu taki jeden Monroe. I.. no cholibka zapomniałem. - urwał. - A już wiem! Czy Ty. no Monroe, nie chciałbyś mi pomóc przy lekcjach? Potrzebuję kogoś do pomocy ze Sklątkami- zapytał. Richard spojrzał na niego zadumany.
- W porządku mogę pomóc - powiedział. Hagrid podszedł do niego i go uściskał.
- Dziękuję ! Normalnie to bym som poradził sobie z tymi sklątkami, ale cholibka, Harry w niebezpieczeństwie, nie wiadomo czy jeszcze żyje chłopina- chlipnął - znałem go jako takiego małego berbecia i widziałem jak rośnie. Już raz musiałem patrzeć jak umiera. Nie umarł wtedy, no ale - olbrzym wybuchnął płaczem. Laira i Victoire podeszły do niego i mocno go uściskały. Richard podał wielki ręcznik Hagridowi. Olbrzym wziął ręcznik i głośno się w niego wydmuchał.
- Dziękuje wam - powiedział po czym rozpłakał się na nowo.
***
Czarnowłosa dziewczyna szła po błoniach Hogwartu w stronę zamku. Był już wieczór i wszyscy byli na uczcie. Dookoła rozsiana była mgła. Dziewczyna powoli wlokła się do wielkich wrót. Trzymała się za krwawiący bok. Jej niebieska suknia była poszarzała od brudu, i mokra od krwi. Jej bose stopy zapadały się w mokrą trawę. W końcu dotarła do wejścia. Z trudem otworzyła ciężkie drzwi. Doszła do Wielkiej Sali. Weszła do środka. Gwar natychmiast ucichł, a spojrzeń wszystkich zostały skierowane w jej stronę. Powoli doszła do stołu nauczycielskiego. Potem padła na posadzkę. Ciszę przerwał krzyk Richarda. Zerwał się ze swojego miejsca koło Hagrida i podbiegł do dziewczyny. Słychać było tylko jego głos.
- Anastazjo
Rozdział krótki, wena ( a raczej jej brak) mnie dobija, ale mam nadzieję, że nie jest tak źle jak mi się wydaje ^_^
Lady Dream
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Spoko , nie jest tak źle . Świetne zakończenie , naprawdę ! Czekam aż w następnym rozdziale wyjaśnisz skąd u licha wzięła tam się Anastazja . Pisz dalej :D
OdpowiedzUsuńRozdział jest okej, ale spróbuj bardziej rozbudować opisy :)
OdpowiedzUsuńPisz dalej i się nie zniechęcaj! :P Życzę weny!
Ps. Zapraszam do mnie: http://hogwart-po-latach-hp.blogspot.com/
Usuń