czwartek, 25 lipca 2013

Ogłoszenie

Z powodu znanego tylko mi , zmieniam swoją nazwę na Twilight. Od tej pory aż do końca bloga ( od razu mogę powiedzieć , że jeszcze daleka droga do końca ;D ) będę się tak podpisywać.

Pozdrawiam
Twilight

środa, 24 lipca 2013

Rozdział 3 - Podsłuchana Rozmowa

Hej. To już trzeci rozdział, a nie widzę ŻADNYCH komentarzy. Przyznam , że to trochę wnerwia, bo widzę ile mam wyświetleń, a ile komentarzy -,- . Mam nadzieję , że tym razem komuś zachce się napisać choćby jedno słowo. To dla mnie naprawdę ważne ;)

- Mówię Ci! Jeszcze się ze mną umówi - powiedział James do Ala . W tym momencie obok nich przeszedł Teddy z Victoire . Trzymali się za ręce. Starszy Potter wymownie spojrzał w niebo.
- Ted zrobisz jeszcze raz płonące włosy , proszę - spytała swojego chłopaka Victoire.
- Jasne - odpowiedział chłopak. Zamknął oczy i zmarszczył czoło jakby próbował sobie coś przypomnieć. Po chwili jego czarne włosy stanęły w górę i przybrały kolor ogniska.
- Głowa mi się pali! Głowa mi się pali - zawołał na całe błonia , przez co został ukarany szlabanem, za spowodowanie niepotrzebnego alarmu. W tym czasie Lily szła na pierwszą lekcje transmutacji. Nagle zatrzymała się bo za rogiem usłyszała fragment rozmowy.
- Posłuchaj, musimy jeszcze trochę zaczekać - odezwała się Rose
- Nie chce czekać! Całe to ukrywanie mi się nie podoba. Co my Romeo i Julia? - spytał lekko podirytowany głos, należący do chłopca w wieku jej kuzynki.
- Mi też się to nie podoba. Ale pomyśl co będzie jak nasi ojcowie się dowiedzą , albo co gorzej - dziadkowie - odpowiedziała Rose
- Ha! Twój jeszcze ok, ale mój! Wiesz jakie mi zrobi przedstawienie? Dziewczyna jego wnuka , to zdrajczyni krwi i inne takie. Nie zaznam spokoju - jękną chłopak.
- Scorpius! Wyluzuj. Znajdziemy odpowiedni moment i wtedy wszyscy będą wiedzieć, że jesteśmy parą - uspokajała go Rose. Po chwili para rozeszła się w swoje strony, zostawiając Lily z kompletnym nie ładem.


                                                                        ***
- Możesz w to uwierzyć?! Moją siostrę tiara przydzieliła do Gryffindoru , a mnie do Ravenclawu! Życie jest nie fair. Każdy wie , że jest od mnie mądrzejsza. A czym ja się wykazałem , że jestem krukonem?- powiedział do Lily Hugo gdy szli na obiad. Dziewczyna nie słuchała go . Wciąż nie mogła uwierzyć, że Rose chodzi  ze Scorpiusem.
- Tak , tak - odpowiedziała Lily po czym usiadła obok kuzynki. James w tym czasie obserwował Teddy'ego który uśmiechał się  ze swojego stołu ( Hufflepuff) do Victorie , która była Krukonką.
- Wiecie, co? Razem z koleżanką wybieramy się wieczorem na błonia by poobserwować niebo , do pracy. No wiecie , z astronomii. Pójdziecie z nami?- zapytała Rose uśmiechając się promiennie.
- Z "koleżanką"? - spytała Lil  z naciskiem na ostatnie słowo
- Tak - odpowiedziała trochę niepewnie najstarsza córka Rona i Hermiony.
- Aha- odparła jej kuzynka i nałożyła na talerz trochę pieczeni.
- Ja chętnie pójdę - powiedział James
Lily przytaknęła głową , ale nic nie powiedziała.

                                                                            ***
Po kolacji wyszyli na błonia. Księżyc sprowadził na nie delikatną srebrną poświatę. Na kocu niedaleko jeziora siedziała Laria.
- To Ty! - zawołała na widok Jamesa
- To ja! - odpowiedział z miną Casanovy.
- Ymm widzę , że wy się już znacie - powiedziała Rose
- Tak , mieliśmy tę przyjemność- odparła Laira niezbyt dobrze maskując złość.
- Wiecie, Laira będzie mi pomagała w pracy, jest o rok starsza. Ja nie wiele kumam z tej astronomii, ale przecież muszę być w czymś kiepska- wyjaśniła starsza siostra Hugo z uśmiechem.
- Hej, a gdzie James? - zastanawiała się na głos Lily. Jak się okazało  James siedział na gałęzi drzewa, tuż nad jeziorem. W ręku trzymał książkę Lairy.
- O d d a j  t ę  k s i ą ż k ę - powiedziała dziewczyna akcentując dobitnie każde słowo.
- Zrobię tak, jeśli się ze mną umówisz. -odpowiedział chłopak.
- James! Złaź z tej gałęzi ale już! - zawołała Lily i podparła się pod boki jak babcia.
- Jamesie Potterze! Proszę, nie ROZKAZUJE Ci zejść z tej gałęzi - zawołała Laira. Ten nie posłuchał. Dalej siedział . Po chwili usłyszeli trzask, a następnie chlupot wody. Najstarszy Potter wpadł do jeziora. Nie wynurzał się.
- Idę po niego!- zawołała ze złością Laira. Zdjęła szatę i buty wzięła różdżkę i w jeansach i sweterku zanurkowała do lodowatej wody.

sobota, 20 lipca 2013

Rozdział 2 - Ceremonia Przydziału

Drugi rozdział. Myślę , że ukazał się dość szybko. Mam nadzieję, że tym razem pojawią się komentarze ;)


James i Al szli mijając kolejne przedziały. W końcu starszy Potter zatrzymał się. Oczom Albusa ukazała się samotna dziewczyna w wieku Jamesa. Miała zielone oczy, i kręcone włosy do ramion o odcieniu gorzkiej czekolady, choć można było dostrzec jaśniej pasma. Dziewczyna czytała grubą książkę. James nie pukając otworzył drzwi i wszedł do przedziału.
- Hej. Nazywam się Potter. James Potter- powiedział z miną Jamesa Bonda
- Przepraszam, mówiłeś coś? Bo próbuje czytać. - odpowiedziała dziewczyna nie wyglądając zza książki.
- Mówiłem, że nazywam się James Potter. Na pewno o mnie słyszałaś - dodał starając się nie zwracać uwagi na podniesione brwi Ala
- Tak. Jesteś najstarszym synem Harry'ego Pottera. Więc Ty musisz być Albus- zwróciła się do Ślizgona.
- A Ty jak masz na imię? - rzucił młodszy syn Harry'ego nie zważając na mordercze spojrzenie swojego brata.
- Jestem Laira Note - odpowiedziała
- Piękne imię godne pięknej właścicielki - powiedział James z miną Casanovy.
- Słuchaj. Nie działają na mnie Twoje banalne i głupie teksty na podryw więc proszę oszczędź mi czasu, a Sobie upokorzenia i idź gdzie indziej ok? - spytała , a jej ton sugerował koniec rozmowy.
- Taka piękna dziewczyna nie powinna siedzieć sama - odparł James , próbując ratować sytuacje. Laira wyciągnęła różdżkę i rzuciła na niego zaklęcie galaretowatych nóg. Albus wymruczał za brata przeprosiny, po czym  zaczął wyciągać go z przedziału
- Tak łatwo się nie poddam! - zawołał po czym ku uldze dziewczyn , zniknął jej z oczu.

                                                                    ***
- No braciszku. Teraz wiem , czego na pewno nie robić by poderwać dziewczynę - powiedział Al
- Daj spokój . Zgrywa niedostępną ale to jeszcze nie koniec. - odpowiedział mu nieudany Casanova , wskazując na sam koniec stołu gdzie siedziała Laira.
- Jak chcesz...- zaczął  młodszy Potter , po czym odszedł do swojego stołu bo właśnie zaczęła się Ceremonia przydziału. Minerwa McGonagall  ( która po śmierci Severusa Snape'a została dyrektorem) postawiła na środku stołek ze starą tiarą przydziału. Ta zaczęła śpiewać :

                                                                   Może jestem stara
                                                                   Brudna, brzydka wyświechtana
                                                                                         Ale dobrze wiem, jaki dom
                                                                                         Należy się, temu kto na głowę
                                                                                         Włoży mnie. Widziałam 
                                                                                          Wzloty , upadki świata magicznego
                                                                                           Dobrego  czarodzieja ze złym walczącego
                                                                                           Czy dobro czy zło wybierzecie 
                                                                                             Nie ode mnie zależne jest
                                                                                            Lecz wybranie dla was dobrego domu
                                                                                          To zadanie me 
                                                                                        Kończę swą pieśń  więc  Ceremonia 
                                                                                          Przydziału zaczyna się!

- After Diana- wyczytała pani profesor. To stołka podeszła chuda dziewczynka o jasnych włosach. Gdy Minerwa założyła jej tiarę , ta zakryła całą twarz dziewczynki.
- Ravenclaw! - zawołała po krótkim zastanowieniu tiara. Diana zdjęła tiarę i uradowana poszła do swojego stołu.
- Potter Lily - powiedziała McGonagall kiedy nadeszła jej pora. Lily trochę drżąc podeszła i usiadła na stołku.
- Gryffindor- wykrzyknęła tiara, po chwili. Przy stole gryfonów rozległy się oklaski. Oprócz gryfonów najgłośniejszy był Slytherin za sprawą Ala który cieszył się równie mocno jak siostra. Wiedział , że chciała trafić do domu Godryka Gryffindora mimo , że lubiła też inne domy. Gdy nadeszła pora na Hugo , ten ku swojemu wielkiemu zdziwieniu został przydzielony do Ravenclawu. W końcu po Ziper Suzy ( która trafiła do Hufflepuffu) rozpoczęła się wspaniała  uczta. James obserwował Lairę, która nałożyła sobie pieczonych ziemniaków i znów zabrała się do czytanie.
- "A więc lubi książki" - pomyślał starszy Potter a w jego głowie już rodził się plan.



Od razu was przeproszę za katastrofę jeśli chodzi o piosenkę tiary. Bardzo długo ją wymyślałam , ale efekt jest mizerny, ale już nic innego bym nie wymyśliła. Jeszcze raz bardzo , bardzo proszę o komentowanie. To dla mnie naprawę ważne. ;)
Nowy rozdział ukaże się mniej więcej we wtorek, bo potem będę u babci, a następnie wyjeżdżam więc proszę o cierpliwość ;D

                                                                                     

                                                             

czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział 1 - Nowy rok w Hogwarcie

Bardzo proszę o komentowanie

Lekki wrześniowy podmuch wdarł się do sypialni Lily Potter. Jedenastoletnia dziewczynka otworzyła orzechowe oczy. Z radością wyskoczyła z łóżka i w pidżamie pognała do pokoju rodziców.
- Mamo , Tato! To już dzisiaj! Dzisiaj jadę do Hogwartu! - zawołała głośno wpadając do sypialni. Jednak jej rodziców nie było w środku. Pobiegła do pokoju Albusa, lecz jego też nie znalazła. To samo w pokoju Jamesa. Trochę przestraszona zeszła na dół. Weszła do kuchni. 
- BUU - krzyknął James wyskakując zza rogu. Lili krzyknęła, ale po chwili pacnęła brata w głowę.
- Gdzie są rodzice? - zapytała rozglądając się po kuchni.
- Tata dostał pilne wezwanie do ministerstwa. To podobno ściśle tajne. A mama uparła się by z nim jechać.. Kiedy wychodziła warczała , że już raz go straciła, i nie chce by to się powtórzyło.- powiedział takim tonem jakby został poproszony o wyrecytowanie na pamięć czegoś co usłyszał co najmniej sto razy w życiu.
Lili spojrzała na niego ze strachem. Nagle pojawił się Albus. Był cały czarny od sadzy.
- Cześć - powitał Lily
- Co Ci się stało? - zapytała powstrzymując śmiech.
- Nie ma ciepłej wody , i chciałem coś z tym zrobić, więc udałem się do kotłowni. Ale najwyraźniej kotłownia mnie nie lubi - dodał strzepując z siebie trochę sadzy. James wybuchnął śmiechem.
- Śmiej, się śmiej. Następnym razem Ty spróbuj coś z tym zrobić!- warknął trochę wkurzony Albus.
- He! Ślizgon nie będzie mi mówił co mam robić - odgryzł się James. Tym razem przesadził.
- Odwołaj to! - krzyknął Al
- Chłopcy przestańcie! Ale już! - zawołała Lily. Trochę się uspokoili.
- Przecież wszystkie domy są w porządku. Pamiętacie co mówił Tata? Również przez takie podzielenia doszło do bitwy. Nie możecie tak. Jesteście braćmi. Pokażcie , że można żyć w zgodzie! - powiedziała. Chłopcy podali sobie ręce mrucząc przeprosiny. Po chwili otworzyły się drzwi od domu. W progu stanął Ron, Hermiona oraz ich dzieci Rose i Hugo,
- Wasi rodzice nie dadzą rady was odwieź na Kings Cross więc pojedziecie z nami - powiedziała Miona
- Jesteście spakowani? - rzucił Ron
- Od wczoraj - powiedział Al i razem z Jamesem udali się po kufry na górę. Hermiona podeszła do Lily.
- Gotowa? - spytała
- Tak - powiedziała dziewczynka. Jechali w milczeniu. Nawet James i Albus nie kłócili się po drodze, jak to mieli w zwyczaju. W końcu dojechali. Przeszli przez barierkę i znaleźli się na peronie. Po krótkim pożegnaniu wsiedli. Lily zaczekała jeszcze chwilę.
- Coś się stało? - spytała Hermiona
- Nic, po prostu chciałabym, żeby rodzice tu byli - powiedziała dziewczynka
- Na pewno zdążą. A teraz wsiadaj, bo pociąg odjedzie bez Ciebie- odpowiedziała pani Weasley.
Lily wsiadła do pociągu , i ruszyła do przedziału zajmowanego przez jej braci i kuzynostwo. Pociąg powoli ruszył. Dziewczynka mimo to dalej wyglądała przez okno , oczekując rodziców. Kiedy pociąg już miał znikać, Lily dostrzegła rodziców którzy machali radośnie do córki. Po chwili jednak pociąg wyjechał i nie było już ich widać. Córka Potter'ów ruszyła do przedziału.
                                                                             ***
Pociąg gnał przed siebie. Dookoła było widać łąki a soczyście zielona trawa zdawała się błyszczeć w słońcu.
-Al. Jesteś już w trzeciej klasie. Nauczę Cię zasad podrywu- przerwał ciszę James
- Ty? Dzięki, ale wolę pomoc Teddy'ego - odpowiedział Al
- Co?! Wolisz pomoc Teddy'ego niż rodzonego brata? To naprawdę boli - starszy syn Potter'ów udał ,że ociera łze.
- Po pierwsze Teddy nie rzuca we mnie skarpetkami. Po drugie ma dziewczynę - odparł Albus
- Ta. Naszą kuzynkę Victore - dodał James z przekąsem
- Wiecie co? Moglibyście zająć się czymś pożytecznym! Na przykłady nauką. Przecież nie długo sumy. No , ja i Al mamy jeszcze ociupinkę czasu ale Ty James? - powiedziała zza książki Rose
- No chodź Albus! Będzie fajnie , zawsze narzekałeś , że nie chcę z tobą spędzać czasu, a teraz kiedy chcę Ty się wypierasz - zawołał James udając że nie słyszał Rose.
- No dobra , ale to będzie klapa - powiedział Al  i wyszedł z Jamesem z przedziału, czemu towarzyszyło westchniecie Rose.
Ciąg dalszy nastąpi...
Ukazał się pierwszy rozdział. Mam nadzieję , że będzie się podobać. Jak już zamieściłam w " O opowiadaniu" jest ono na podstawię książek J. K.Rowling