środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 5 - Sekrety

Nowy rozdział. Ten jest krótszy od poprzedniego ale mam nadzieję , że się spodoba. ;)



- A więc Ty i inne Nojry  znów zawiodłyście - odezwał się zimny męski głos wpatrując się w Nojrę.
- To nie tak! Przybyli aurorzy. Nie miałyśmy szans - tłumaczyła wiedźma.
- Mam to gdzieś! Trzeba było zabić chłopaka i tę dziewczynę na miejscu , zamiast próbować ich tu przyprowadzić. A to jeszcze nie koniec. Przez was straciliśmy jezioro! Czyli najlepszy cel by dorwać te bachory!!! - wydarł się mężczyzna nie panując nad sobą. Powoli uniósł różdżkę i  wycelował w wiedźmę. Przez Nojrę przeszła fala niewyobrażalnego bólu. Jej krzyk potoczył się echem. Wtedy mężczyzna cofnął  zaklęcie.
- Może to , Cię czegoś nauczy - powiedział cicho. - A teraz Go sprowadź. Mam dla niego zadanie - rozkazał. Wiedźma z trudem podeszła do ciemnych dębowych drzwi  otworzyła je po czym znikła.
- Na pewno nie zawiodę mój Panie - rozległ się głos.


                                                                        ***
W szkole huczało od plotek na temat Jamesa i Lairy oraz Nojr. Starszy syn Potter'ów opowiadał wszystko ze szczegółami. Jednak Laira wolała nie odzywać się słowem. Mimo , że minął dopiero pierwszy tydzień szkoły, wszyscy mieli naprawdę dużo nauki. Najwięcej mieli jej piąto i siódmoklasiści.
- I po co ja chciałem tu wrócić - jęknął Teddy widząc zadania domowe.
- Dasz radę. A jak zrobisz wszystkie zadania to dostaniesz całusa - Victoire starała się poprawić mu humor.
Lily poznawała coraz nowe zaklęcia i szybko się wszystkiego uczyła. Jednak sprawa Scorpiusa i Rose nie dawała jej spokoju. Postanowiła coś z tym zrobić. Przed zielarstwem miałam jeszcze trochę czasu. Szybko pobiegła do wierzy Gryffindoru. Podała hasło ( Nargle) przebiegła przez pokój wspólny i zapukała do dormitorium Rose. Dziewczyna otworzyła jej.
- Hej Lily! Wszystko gra? - spytała
- Musimy pogadać - odpowiedziała córka Potter'ów bez żadnych ceregieli. Rose wpuściła ją do środka. Usiadły na łóżku dziewczyny. Na szczęście nie było Ann, Susane , Mirandy ani Grace jej współlokatorek.
- O co chodzi - spytała córka Weasley'ów .
- Posłuchaj. Nie wiem jak to powiedzieć ale.... - zaczęła Lily, ale przerwała jej śnieżnobiała sowa , pukająca w okno. Rose wstała, odwiązała od nóżki sowy list. Szybko go przeczytała po czym schowała go do szuflady.
- Przykro mi Lil, ale muszę wyjść. Pogadamy wieczorem. Nie będziesz zła?- spytała dziewczynę.
- Spoko. Wszystko gra! - odpowiedziała Lily, bardzo dobrze maskując podirytowanie. Poczekała aż kuzynka wyjdzie po czym zabrała się za śledztwo. Wiedziała , że nie robi dobrze ale nie miała wyjścia. Otworzyła szufladę do której Rose włożyła list. Szybko odnalazła wiadomość rozwinęła ją i zaczęła czytać.

                                                                       Droga Rose !!!

                                      Proszę ,  spotkajmy  się  na  błoniach  za  dziesięć  minut.  Mam  dla  Ciebie  niespodziankę. 
                                      Uwierz  naprawdę  Ci  się  spodoba! 

                                                          
                                                                                                                     Scorpius

P. S.  Ubierz coś ciepłego. Na polu zrobiło się zimno!



Lily nie mogła uwierzyć w to co przeczytała. Jaj kuzynka olała ją dla Malfoy'a! Prychnęła jak rozjuszona kotka, wzięła rzeczy i ruszyła na zielarstwo. Po drodze spotkała Albusa i Jamesa. Głośno nad czymś dyskutowali. Gdy ją zauważyli przestali. Jednak usłyszała parę słów : Wcale, zakochałeś, nie , o co Ci chodzi, jeszcze ją poderwę itp. Gdy dotarła do cieplarni ( nr. 1) wszyscy już tam byli.
- Lily, proszę jako , że przyszłaś ostatnia byś stanęła koło Dennisa. Nie ma pary - powiedział profesor Longbottom. Dennis był mały jak na swój wiek, oraz widocznie bardzo nie śmiały. Mysie włosy co chwila wpadały mu do oczu . Podczas pracy prawie w ogóle się nie odzywał.  Cały czas zerkał na Lily.Po skończone pracy dziewczyna podeszła do swoich koleżanek ( Annabelle i Emmy).
- Chyba się komuś podobasz! - zawołała Emma, widząc Dennisa gapiącego się na jej przyjaciółkę.
- Przesadzacie - stwierdziła Lily. Odwróciła się do chłopca i uśmiechnęła się promiennie. Wtedy Dennis przewrócił się ale po chwil podniósł się i pobiegła do zamku co chwila się potykając. Lily pożegnała się z przyjaciółkami i postanowiła przejść się przed obiadem. Nagle zauważyła Rose rozmawiającą z młodym Malfoy'em. Córka Potterów odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę zamku.
- "Jeszcze się wszystkiego dowiem! " - pomyślała po czym weszła do wielkiej sali.
                                                                  

Rozdział wyszedł krótszy niż myślałam , ale mimo to uważam , że chyba nie jest taki zły ;)
Bardzo dziękuje wszystkim którzy odwiedzają Dalsze Losy oraz proszę o komentowanie!!!



niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 4 - Głębia cz.II

Już jest. Druga część czwartego rozdziału. Baaaardzo was przepraszam za opóźnienia. Powód= brak weny. Jak widać, też musiała mieć wakacje ;) Na szczęście już wróciła!


Laira otworzyła oczy. Jej ręce były przykute łańcuchami do ścian. Rozglądnęła się . W rogach szarych ścian zadomowiła się pleśń i grzyb a z sufitu kapała woda. Jedyne maleńkie okno znajdowało się wysoko  nad głową dziewczyny. Na przeciw niego , między ścianami znajdowały się czarne kraty obrośnięte glonami. Dzięki temu Laira wiedziała już , że dalej jest w jeziorze. Po chwili kraty otworzyły się , boleśnie skrzypiąc i do środka weszła kobieta. O ile można było nazwać tak tą postać. Przypominała kobietę jedynie z twarzy. Długie poskręcane czarne loki, jasnoniebieskie oczy , mały nos i krwistoczerwone usta, tak bardzo wyróżniające się na tle śnieżnobiałej karnacji. Jej ciało było porośnięte czarnymi glonami , tworząc długą suknie. Na rękach tkwiły czarne płetwy a palce łączyła błona tego samego koloru. Na nogach znajdowało się mnóstwo czarnych i butelkowozielonych przyssawek. Postać brutalnie wrzuciła do pomieszczenia kolejnego więźnia po czym zamknęła cele.
- James! Ty..- krzyknęła dziewczyna
- Też się cieszę, że Cię widzę- przerwał chłopak
- Ty idioto! Zobacz w co nas wpakowałeś! Ciesz się , że możemy tu oddychać - dokończyła Laira.
- Ale wiesz. Tak trochę mi się udało. Jesteśmy sam na sam, i gdybyśmy tu byli z własnej woli, to by była jakby randka- powiedział James
- Chyba w Twoich snach - skomentowała dziewczyna
- A nie w Twoich? - spróbował chłopak szczerząc się.
- Zamiast błaznować spróbuj mnie uwolnić - odpowiedziała Laira. Pierworodny Potter'ów jednym ruchem rozpiął łańcuchy.
- Jak to zrobiłeś?- spytała szczerze zdziwiona dziewczyna, masując nadgarstki.
- Szczerze? Te łańcuchy są tak stare , że same się rozleciały- przyznał James.
- W takim razie , teraz obmyślmy plan, jak się stąd wydostać - zadecydowała nastolatka.

                                                                            ***
Ginny Potter siedziała na łóżku i przeglądała albumy. Uśmiech sam wkradał się na jej twarz kiedy oglądała zdjęcia. To mały James  z umorusaną buzią, to Al stawiający pierwsze kroczki, tu Lily która nieświadomie użyła swoich mocy , i sprawiła , że na głowach jej braci wyrosły dorodne  kolby kukurydzy.
- Co tam oglądasz? - usłyszała głos swojego męża.
- Stare fotografie - odpowiedziała przytulając się do Harry'ego.
- Wiesz , Luna i Neville obiecali , że odwiedzą nas w przerwie świątecznej - odezwała się po chwili pani Potter.
- To wspaniale. O nie! - spojrzał na zegarek - Zaraz się spóźnie . Obiecałem Kingsleyowi , że będę na czas - poderwał się Harry.
- Kochanie. O co chodzi? Wychodzisz zanim wstanie słońce, i wracasz po północy. A kiedy jesteś w domu, cały czas przesiadujesz w swoim gabinecie, przeglądając jakieś papiery! - zaperzyła się Ginny.
- No dobrze. Nie będę dłużej z tym zwlekał. W połowie sierpnia, zaczęli ginąć ludzie. Wkrótce okazało się, że działa za tym jakieś stowarzyszenie. Przepytaliśmy byłych śmierciożerców, paru podaliśmy nawet Veritaserum. Nic. Zauważyliśmy , że osoby które zginęły to krewni osób które walczyły w bitwie. Ich śmierć to coś jakby zemsta , za koniec Voldemorta. Prawdopodobnie w tym stowarzyszeniu, znajdują się także Nojry. Wiesz, te wodne wiedźmy. - zakończył swą opowieść Potter patrząc żonie głęboko w oczy.
- Skarbie. One mieszkają w jeziorach tak? - spytała męża
- No tak - odpowiedział jej
- Chodzi o to , że Voldemorta nie ma bo Ty go pokonałeś. W Hogwarcie jest jezioro i to ogromne. - zaczęła Ginny
- A co to ma do rzeczy? - spytał Harry
- To , że w gorące dni, nasze dzieci na pewno będą w nim przesiadywały. A to oznacza, że są łatwym celem- dokończyła jedyna Ginevra. Potter chciał coś dodać , ale nie zdążył bo przez uchylone okno, wleciała płomykówka. Harry szybko odwiązał odwiązał list i już chciał go przeczytać, ale żona go ubiegła.
- Kochanie , to już się stało. Nojry mają Jamesa - powiedziała roztrzęsionym głosem.

                                                                          ***
Lily , Rose i Albus, siedzieli w pokoju wspólnym Gryfonów. Niektórzy gryfoni , łypali na ślizgona z pod łba , ale Al się tym nie przejmował. Dużo bardziej martwił się o brata. Rose gładziła po głowie Lily, która chlipała cicho. Po chwili do pokoju wpadli Teddy, Victoire oraz Hugo.
- I co? - zapytał syn Lupinów
- Na razie czekamy , na wieści od profesor McGonagall. - odpowiedziała Rose.
- Siadajcie - zachęcił Al. Mijała godzina, dwie, trzy. Wkrótce pokój wspólny się wyludnił. Została w nim  szóstka uczniów. Siedzieli w ciszy, przerwanej od czasu do czasu pochlipywaniem Lily.

                                                                          ***
- Ała! Długo jeszcze? Boli mnie głowa - spytał James.
- Nie moja wina, że te wiedźmy umieściły te okno tak wysoko. - odpowiedziała Laira, i dla potwierdzenia zdania podskoczyła lekko , próbując zobaczyć coś przez okienko.
- Nie mogłabyś skakać trochę delikatniej? Będę miał siniaki - jęknął najstarszy syn Potter'ów
- Gdyby nie Ty, nie musiałabym skakać po Twojej głowie, by się wydostać. Więc nie narzekaj. - odburknęła dziewczyna. Po chwili zachwiała się i razem z Jamesem runęli na zimną posadzkę. Nim zdążyli się podnieść kraty otworzyły się i do środka weszła, ta sama Nojra która wtrąciła Jamesa do lochu.
- Za mną - warknęła głosem, przypominającym skrzek ropuchy. Uczniowie podążyli za nią. Nagle w jednej chwili, James podszedł bliżej i zaczął bajerować, nie zważając na minę Lairy która mówiła " Odsuń się bo zaraz dźgnie Cię włócznią".
- Naprawdę piękna sukienka, a te przyssawki dodają uroku - komplementował wiedźmę. Ta lekko się uśmiechnęła.
- Naprawdę? Dziękuję - odpowiedziała i odwróciła się w stronę chłopca. Wtedy Laira wyrwała jej włócznię chwyciła Jamesa za rękę i pobiegli naprzód.Po chwili zobaczyli swoje różdżki , przymocowane do muru. Najstarszy syn Potterów wziął od niej włócznie, i podważył różdżki. Wziął swoją a drugą rzucił Lairze. Dziewczyna szybko odwróciła się i po chwili James ujrzał jak mnóstwo Nojr pada pod Drętwotą rzuconą przez Laire. W tym czasie on rzucił na dziewczynę i na siebie zaklęcie Bąblogłowy , i jednym szybkim zaklęciem rozwalił mur. Uczniowie chwycili się za ręce i odpłynęli jak najdalej od zamku wiedźm . Radość nie trwała długo. Po chwili  dwadzieścia Nojr podpłynęło do nich , co wskazywało na długą walkę. Wiedźm przypływało coraz więcej. Wycieńczeni walką nie wiedzieli co ich czeka. Stracili przytomność.

                                                                     ***
Obudzili się w Skrzydle Szpitalnym. Pani Poppy Pomfrey natychmiast do nich podbiegła.
- Jak się czujecie? Spotkanie z tymi wiedźmami to musiało być straszne. - powiedziała po czym kazała im wypić jakąś dziwnie pachnącą , niebieską miksturę.Po chwili do Skrzydła wpadli Rose, Hugo, Lily, Albus, Victoire oraz Teddy.
- Na szczęście! Tak się cieszę , że was widzę - zawołała Lily tuląc się do brata. Rose w tym czasie przytuliła Lairę.
- Zaraz , zaraz. Ty jesteś Teddy Lupin tak? - zapytała
- A jak- odpowiedział
- Jak Ty możesz być uczniem Hogwartu? Przecież Ty i Victoire powinniście go już skończyć. - powiedziała.
- No wiesz, Teddy starał się o pracę Aurora, ale mu brakowało wybitnego , a mi też brakło. Więc powtarzamy siódmą klasę. Mimo , że mój metamorfog ma już ponad dwadzieścia lat. Na szczęście się udało - wyjaśniła dziewczyna, zarzucając blond lokami.
- A wiecie co jest najlepsze? Już po wszystkim. - odezwał się Hugo. Nie wiedział jednak , jak bardzo się myli...

Mam nadzieję, że się podobało. Następny już w środę!

czwartek, 15 sierpnia 2013

Podziękowania ;)

                                        

Chciałabym bardzo serdecznie podziękować wszystkim osobą które czytają i komentują mój blog. Dzięki Wam chce mi się pisać. Wielkie podziękowania również , za ponad dwieście dwadzieścia wyświetleń! To naprawdę wiele dla mnie znaczy. Oczywiście postaram się wziąć do serca wszystkie uwagi. 

                                                                                     Jeszcze raz dziękuje
      
                                                                                                 Twilight

                                                                   

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział 4 - Głębia cz.I

Na początek chciałam was bardzo przeprosić za brak postów. Jak już pisałam komputer nie działał. Ale teraz na szczęście już wszystko gra i mogę pisać dalej ;)


Po chwilowym szoku Laira płynęła dalej. Dookoła było ciemno, a jedynym punktem światła była jej różdżka. Mimo tego brnęła coraz głębiej by odnaleźć Jamesa. Po chwili ujrzała swoją książkę.
- Ascendit * - pomyślała  i książka znikła jej z oczu. Następnie użyła zaklęcia Bąblogłowy by mieć zapas powietrza. Sekundę potem coś zaczęło ciągnąć ją za nogę. Obejrzała się i ujrzała druzgotka. Stworzenie odsłoniło ostre, małe ząbki i wgryzło się w kostkę dziewczyny. Ta zmarszczyła się ,  ale po chwili dzięki jednemu szybkiemu ruchowi, złamała demonowi palec. Ten syknął gniewnie i odpłynął. Mimo bólu płynęła dalej, nie zważając na strużkę krwi , płynącą po jej kostce. Wkrótce zaczęła marznąć. Każdy jej ruchy, przyprawiał ją o zimne dreszcze. Po chwili poczuła ukłucie w ramię.  Gdy się odwróciała ujrzała trytonkę która ściskała trójząb. Laira ułożyła ręce w błagalnym geście.  Wodna kobieta zastanowiła się przez chwilę po czym przepuściła dziewczynę w głębsze rejony jeziora.

                                                                     ***

W tym czasie zdyszane Rose i Lily wpadły do zamku. Po chwili zauważyły , że leżą na zimnej podłodze, a koło nich siedzi Al masując sobie głowę.
- Może powiecie o co chodzi, skoro powaliłyście mnie na podłogę pędząc jak stado bizonów- spytał Albus
- Chodzi o naszego brata idiotę! Siedział na gałęzi i próbował przekonać Lairę żeby poszła z nim na randkę, jednocześnie trzymając jej książkę nad jeziorem. I nagle BACH!!! Wpadł do wody a ,  że się nie wynurzał Laira po niego zanurkowała. A to jeszcze nie koniec. Nie wracają od pół godziny - wydarła się zdenerwowana siostra Ala wywołując zamieszanie na korytarzu. Po chwili zjawiła się dyrektor McGonagall.
- Co to za zamieszanie! Uczniowie natychmiast na kolacje. A wy - zwróciła się do Lily , Albusa i Rose - pójdziecie ze mną - po czym odwróciła się i ruszyła w kierunku gabinetu.  Rodzeństwo i ich kuzynka podążyli za nią. Wkrótce zatrzymali się przed brzydką i wielką, kamienną chimerą.
- Kto ma olej w głowie , temu dość po słowie ** - powiedziała pani dyrektor. Maszkara przesunęła się ukazując kręcone schody. Była nauczycielka transmutacji oraz przyjaciele wspięli się na górę. 
Gabinet był czysty. Na biurku oraz regałach znajdowało się dużo książek o różnych tytułach. Portrety byłych dyrektorów wisiały na ścianie, oprawione w złote rzeźbione ramy. Wiele z nich pochrapywało albo przynajmniej udawało. Albus Dumbledor uśmiechał się dobrodusznie zza okularów połówek, a Severus Snape rozmawiał z Dilys Derwent.
- Proszę. Dlaczego nie poszliście na kolacje? - spytała dyrektorka. Cała trójka zaczęła chaotycznie opowiadać co się stało. Po chwili McGonagall uciszyła uczniów.
- Rose. Ty zacznij - zwróciła się do dziewczyny.
- A więc moja koleżanka Laira Note powiedziała , że mi pomoże w pracy z astronomii. Zaprosiłam też Jamesa i Lily, bo pomyślałam , że też skorzysta i się czegoś nauczy. Jak się okazało James i Laira się już znali. Nagle mój za przeproszeniem kuzyn głupek usiadł na spróchniałej gałęzi drzewa nad jeziorem. Trzymał  w ręku książkę Lairy i powiedział , że ją ozdda jak ona się z nim umówi. Po chwili gałąź się złamała a James wpadł do wody. Jako , że nie wynurzał się przez jakieś pięć minut, Laira zdjęła szatę i buty wzięła oddech po czym zanurkowała. Pani dyrektor.  Oni już nie wracają od pół godziny -wyjaśniła dziewczyna zmartwionym tonem.
- Profesor McGonagall? Czy wszystko dobrze?-spytał Al .
-Moi drodzy. Nic nie jest dobrze. Dilys sprowadź proszę profesora Logbottona.Wygląda na to że ta dwójka jest w poważnym niebezpieczeństwie-powiedziała profesor McGonagall przywołując strach na twarze uczniów. 




Nareszcie nowy rozdział. A jakie niebezpieczeństwo grozi Lairze i Jamesowi dowiecie się w następnym rozdziale który najprawdopodobniej pojawi się w czwartek lub piątek. 
* Moje wymyślone zaklęcie.  Z łać." w górę". 
** Słowa te wyryte  były na utworzonym z marmuru diademie znajdującym się na głowie posągu Roweny Ravenclaw w pokoju wspólnym krukonów.

Komentarze bardzo mile widziane :)

     

środa, 7 sierpnia 2013

Ogłoszenie

Niestety , komputer wysiada z powodu tropikalnych upałów. Teraz piszę z innego urządzenia , ale z dotykową klawiaturą  co uniemożliwa pisanie na dłuższą  metę.  Bardzo proszę o wyrozumiałość i cierpliwość.

Pozdrawiam
Twilight