Laira spacerowała po szkolnych błoniach. Od spotkania Marco i walki minęło kilka dni. Śnieg wirował wokół dziewczyny. Przypominał jej gwiezdny pył.
Marco mieszkał w pokoju życzeń. Profesor McGonnagal nie zdecydowała jeszcze o jego losie. Jedzenie miał zanoszone. Nikt z uczniów oprócz Jamesa i Lairy o nim nie wiedział.
- Laira! – dziewczyna usłyszała wołanie. Biegła do niej Victoire. Jej platynowe włosy powiewały na wietrze.
- Victoire! O co chodzi? – spytała Laira, widząc rozanielony uśmiech przyjaciółki.
- Toby mi się oświadczył! – odparła po czym zakręciła się tworząc w śniegu kółko. Nawet w grubym zimowym płaszczu wyglądała perfekcyjnie.
- Co zrobił?! –Laira patrzyła na nią z rozdziawionymi ustami.
- O-Ś-W-I-A-D-C-Z-Y-Ł! Muszę lecieć wysłać sowę do mamy! – krzyknęła i pognała do zamku, zostawiając Larię samą z jej zdumieniem.
***
Profesor McGonnagal siedziała w swoim gabinecie. Myślała nad losem Marc’a DiLotersa. Z zadumy wyrwało ją pukanie do drzwi. Mimo, że była dyrektorką, przebywania w byłym gabinecie Dumbledora nie lubiła.
-Proszę! – zawołała. Do środka wpadła pani Pomfrey.
- O co chodzi Poppy? – zapytała
- Chodzi o Marco. Chce porozmawiać z Lairą. – wysapała.
- Dobrze. Przekaż jej to - odpowiedziała.
- Na pewno? – spytała pielęgniarka.
- Tak. – odparła dyrektorka i znowu pogrążyła się w zadumie.
***
Laria drżąc weszła do pokoju życzeń. Wyglądał jak pokój typowego nastolatka. O ile nastolatka który ma magiczny zdolności można nazwać normalnym. Na drewnianej podłodze walały się papierowe kubeczki. Łóżko było byle jak przykryte niebieską narzutą, a w powietrzu wirowały drobinki kurzu. Oprócz tego na ścianach wisiały plakat nieznanych jej drużyn Quidditcha, zapewne na odległych miejscach w lidze. Marco siedział przy małym czarnym stolik pijąc sok dyniowy. Na widok Lairy podniósł się, o mało nie rozlewając soku.
- Przyszłaś – powiedział uradowany
- Chcę wiedzieć co masz mi do powiedzenia – odparła chłodno rzucając mu srogie spojrzenie.
- Porozmawiajcie- zachęciła pani Pomfrey, rozglądając się gdzie mogłaby usiąść, ale Laira znacząco odchrząknęła.
- Macie dwadzieścia minut- obruszyła się Poppy i wyszła z pokoju. Laira i Marco patrzyli na siebie w milczeniu.
- O co chodzi? – odezwała się Laira.
- Chcę Ci coś opowiedzieć. Kim- przełknął ślinę - Kim byli ci ludzie, i czego od mnie chcieli – odparł.
- A może ja nie chcę tego słuchać? – odparowała.
- Laira- zaczął…
- Nie! Zrujnowałeś mi psychikę. Wiesz ile musiałam się otrząsać po tych wydarzeniach? Kiedy, już było dobrze i chciałam zacząć od początku moje życie tkz.” Miłosne” TY znowu wparowałeś do mojego życia! I o co chodzi z tą stroną?! – wykrzyczała Laira.
- Wiem. Ale wysłuchaj mnie. Tylko tyle. Po prostu mnie wysłuchaj, a wszytsko zrozumiesz.-poprosił
Laira spojrzała na swój zegarek czarodziejów.
- Mamy jeszcze szesnaście minut. Sprężaj się – powiedziała.
Marco odchrząknął.
- Zaczęło się na czwartym roku…
C.D.N.
Nareszcie nowy rozdział :) Blogger zaczął znowu działać <3
Mam nadzieję, że się wam spodoba!
Twilight
Bardzo się cieszę , że działa. Wrzuć jak najszybciej drugą część , bo mnie z nerwów zżera . :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jest nowy rozdział. Czytało się łatwo, fajnie, przyjemnie... I za krótko. Zdecydowanie.
OdpowiedzUsuńPoza tym, wcześniej chciałaś wstawić miniaturkę, na Wielkanoc. Czy masz ją napisaną i czy jeszcze się pojawi?
Pozdrawiam
Leanne
Miniaturka jest w trakcie ponieważ Blogger ( jak wspomniałam) przestał działać :P
OdpowiedzUsuńA co do długości rozdziałów nie martw się ponieważ następny ( który ukaże się w niedziele) będzie dużo dłuższy ;)