niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 15 - "Wiem kim jesteś"


Nicolas Contrite siedział w swoim gabinecie. Po chwili przed nim pojawiła się ciemnowłosa kobieta.
- Masz piątą stronę?! - krzyknęła waląc pięścią w blat biurka.
- Jeszcze nie. Dlaczego jesteś taka wściekła? A gdzie twój przyjaciel  - spytał unosząc wysoko brwi.
- Nie żyje - oznajmiła sucho.
- Chyba nie będziesz zła, jeśli nie złoże kondolencji - odparł uśmiechając się złośliwie. Po chwili w kieszeni płaszcza kobiety rozdzwonił się telefon.
- Halo? Tak. Rozumiem - powiedziała i rozłączyła się. Po chwili na jej ustach zagościł złośliwy uśmieszek.
- Contrite. Pakuj walizki. Namierzyliśmy piątą stronę. Pojedziesz tam jako nauczyciel i ją zdobędziesz- orzekła.
- Gdzie mam jechać?! - spytał blednąc
- Do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie- odparła.

                                                                  ***
- Słyszałaś, że będziemy mieli nowego nauczyciela mugoloznastwa? - spytała Susan do Lairy kiedy szły razem korytarzem.
- Naprawdę? A co się stało z panią McMilan? - odparła
- Cóż, kiedy była na chwile w świecie mugoli złapała ją straszna choroba. Nawet w Mungu nie wiedzą jak ją leczyć - powiedziała ściszonym głosem.
- Nie! Mówię Ci, że na ślub masz mieć brązowe włosy, a nie zielone!- koło nich przeszła Victoire dyskutując z Teddy'm.
- Ślubne przygotowania? - spytała Susan.
- Tak - odparła rozanielona blond piękność.
- A właśnie, bo Victoire pewnie zapomniała zgodzisz się być jedną z czterech druhen?- spytał Teddy Lairę.
- Przecież Victoire ma mnóstwo przyjaciółek - zauważyła Laira
- Tak, ale Veronica zajmuje się tortem, Ashley zajmuje się kwiatami a Lindsey kateringiem - wyrzuciła jednym tchem.
- No, skoro chcecie - odparła Laira
- Świetnie! Idziemy na przymiarkę sukni! - zaśpiewała blondynka chwyciła Lairę za rękę i pociągnęła za sobą. Gryfonka zdążyła jedynie pomachać na pożegnanie Susan, której Teddy wręczał zaproszenie.

                                                                      ***
W sali profesor Trawley było duszno i gorąco. Laira nie mogła uwierzyć, że właśnie tą salę wybrała Victoire. Przyszła panna młoda siedziała na różowej pufie pijąc herbatę z różowej filiżanki.
- Gdzie jest pani profesor? - spytała Laira.
- Wybrała się do jakiejś kuzynki. Jest weekend, a nauczyciele też mają jakieś życie- powiedziała kończąc herbatę.
Laira wiedziała, że ma racje ale jakoś nie wyobrażała sobie dyrektorki opalając się gdzieś na Krecie.
- No dalej! Rose wychodź! - zawołała krukonka klaszcząc. Zza kotary wyszła Rose. Miała na sobie przepiękną suknie w jasnym odcieniu pudrowego różu. Plecy sukienki zastępowała koronka.
- Wyglądasz pięknie- zachwyciły się Victoire i Laira
- Tak, ale ten róż nie wygląda dobrze do moich włosów. Lily też ma rude.- odparła.
- Więc możemy zrobić małe czary-mary - powiedziała Laira i suknia z miejsca stała się granatowa.
- Teraz wspaniale- odparła Victoire.
- Czyli ja, Rose, Lily i Dominique jesteśmy Twoimi druhnami? - upewniła się Laira
-Tak. Oczywiście musicie mieć partnerów do tańca. Lily zatańczysz z Dennisem czy jak mu tam- oznajmiła Victoire zerkając na rozpiskę swojej kuzynce która właśnie weszła.-. Rose tobie trafił się Scorpius, a Ty Laira będziesz tańczyć z James'em. - dokończyła.
- Co? - wykrzyczała.
- Cóż, nie masz wyboru. Rozpiska nie kłamie- Victorie zamachała kartką.
-Dobra, mogę już iść? Muszę coś załatwić - spytała Laira.
- Tak. Lily Twoja kolej- oznajmiła blond włosa.

                                                                      ***
Nicolas Contrite siedział w swoim nowym gabinecie. Jutro miał zacząć pierwszą lekcje. Ale jak to wygląda? Jak ma poprowadzić lekcje? Nawet nie jest czarodziejem. Nagle przez okno wleciała sowa. Contrite odwiązał liścik.
"Wiem kim jesteś"
Mężczyzna nerwowo rozglądnął się dookoła, jakby nadawca miał wyskoczyć z szafki.
- Nikt nie może się dowiedzieć - szepnął cicho i podarł list.

                                                                      ***
Laira szła korytarzem, kiedy wpadła na James'a.
- James - zaczęła
- Posłuchaj. Wiem, że Marco był dla Ciebie kimś wyjątkowym. Rozumiem to, skrzywdził Cię. Ale ja Cię nie skrzywdzę. Na początku chciałem Cię tylko poderwać, ale zakochałem się w tobie. Proszę daj mi szansę- zakończył. Dziewczyna nie odpowiedziała tylko zarzuciła mu ręce na szyje i mocno pocałowała. Znikł jej obawy. Marco się już nie liczył. Teraz liczyło się to, że jest z James'em. Płynnie przeszli do pocałunków francuskich. Mogli stać na tym korytarzu wieczność. Oderwali się od siebie.
- Idziemy na kolację?- spytał James.
- Tak. Przez przymiarkę sukni druhny, nie byłam na obiedzie- odparła i przytuliła się do chłopaka.

                                                                 ***
Marco siedział na łóżku trzymając w rękach lustro.
-Pokaż mi Laire - poprosił. Poproszenie pokoju o to lustro było strzałem w dziesiątkę. Włączał je zawsze o godzinie ósmej wieczór.
Ukazał mu się obraz. Laira całująca się z James'em Potter'em. Czuł jak w środku niego coś się gotuję. Wściekły ale i smutny trzasnął lustrem o ziemię. Po chwili wyjął z szuflady pergamin i pióro.
"Wypełnię zadanie do końca.
Możecie na mnie liczyć"
     M.DL
Podszedł do okna i wezwał swoją sowę która latała niedaleko.
- Do Nich - powiedział i przywiązał list do nóżki sówki.
Po chwili patrzył jak znika w ciemności.

Nowy rozdział. Mam nadzieję, że się spodobał ^^   Jeśli tak proszę o komentarz :)
Informacja:
Nowy rozdział ukaże się niestety dopiero za dwa tygodnie. W tym tygodniu mam egzamin z fletu, a 27 - do 29 mam egzaminy wstępne do szkoły więc nie dam rady pisać, z powodu natłoku nauki. Więc I czerwca ( cóż za zbieg okoliczności ;)  możecie liczyć na nowy rozdział.
Pozdrawiam 

3 komentarze:

  1. Super. Szkoda że tak długo trzeba czekać :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy ślub ? Mam nadzieję , że będzie widowiskowy. Więc czekam do 1 czerwca na te przygotowania i na ... coś co wymyślisz

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział, ciekawy, dużo się dzieje... :). I lubię tę nową długość rozdziału, w sam raz.
    1 czerwca - czekam :D

    OdpowiedzUsuń