środa, 27 sierpnia 2014

Zapowiedź 25 rozdziału


Miłość,
Mrok,
Krew
Nadciągają czarne chmury. 
Rytułał przemienienia Złotego Chłopca w Lorda Voldemorta, prawie dobiego końca.
Czy Contrite, w chwili zwątpienia postąpi słusznie? 
Komu można ufac, skoro Laira okazała się zdrajcą? 
Pozstali uczniowe - czy dołączą do James'a szybciej niż im się wydaje?
Kim jest Cień, który tak nękał Nicolasa?
Odpowiedzi na wszystkie pytań ukażą się w ostatnim rozdziale.
"Rytułał"
Śmierć zbieże swoje żniwa....





środa, 20 sierpnia 2014

Rozdział 24- Zdrada


Laira otworzyła oczy. Jej nadgarstki były związane. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Pod ścianą jak w rządku, siedzieli James, Albus, Rose,Lily, Scorpius, Victoire, Teddy i Hugo.
- Co się tu dzieje? -zapytała.
- Nie wiemy. Próbujemy to ustalić. - odrzekła Rose.
- Ostatnie co pamiętam to kolacja. - Laira przypomniała sobie Wielką Salą spowitą w zielonej mgle.
- I ta mgła- dodała Lily.
- Ustalmy fakt po kolei. Dzień minął wam zwyczajnie?- spytał całą gromadę James.
- Mój nie- odrzekła Laira.
- Opowiadaj - rozkazał Teddy.
- Nie sądze , żeby to był dobry pomysł, gadać o tym w tym momencie, ale w sumie informacje są ważne- stwierdziła.
Chłopak wyciągnął w jej kierunku mocno związane ręcę.
- Nigdzie się nie spieszymy - powiedział.
- No dobrze. Zaczęło się tak :

                                                                    ***
Laira radośnie zeszła na śniadanie. W powietrzu unosi się zapach jajecznicy i tostów z szynką i serem. Mimo wydarzeń z poprzedniego wieczora, i zniknięcia Marco, dziewczyna postanowiła nie zatruwać tym swojego życia. W głębi serca, jednak martwiła się co się z nim stało.
- Hej Lairo! - przywitała się z nią jej przyjaciółka Susan.
- Hej - odparła gryfonka.
- Nie nadążam za profesorem Contrite. Dzisiaj, kiedy rudowłosa Erin Cortez zadała mu pytanie, na temat zaklęć niewybaczalnych, zbladł i wyszedł bez słowa- opowiadała dziewczyna.
- Odkąd się pojawił coś mi tu nie gra.Dowiem się co - postanowiła Laira. Wzięła tosta i wyszła z Wielkej Sali. 
W przerwie między szóstą a siódmą lekcją, Laira zapukała do gabinetu pana Contrite. Mężczyzny nie było w gabinecie. 
"Idealnie" pomyślała i weszła do środka.
Dziwnie się czuła przeszkując biuro nauczyciela. Ale nie miala wyboru. Po kolei otwierała każdą szufladą i wertowała książki. Kiedy już miała się podda, spostrzegła małą skrytkę na dnie szuflady. Delikatnie podwarzyła ją, wyjętą z włosów i jej oczom ukazała się sterta listów. Dziewczyna szybko przeczytała parę pierwszych z nich. Każdy z nich przyprawiał ją o coraz większe zdumienie i dezorientacje. 
"On jest mugolem.. jego żona i córka zostały porwane... pracuje dla nich... " - myśli przepływały jej przez głowę, jedna po drugiej.  Dziewczyna usłyszała jakiś szelest. Schowała listy i wybiegła z gabinetu. Nie wiedziała jednak, że ktoś ją obserwuje...
Wieczorem udała się na kolacje. Na wszystkich lekcjach była bardzo rozkojarzona. Na szczęście nie miała dzisiaj OPCM. Dobrze wiedziała, że gdyby tylko zobaczyła profesora Contrite, wykrzyczałaby mu w twarz za kogo go ma. 
Usiadła koło Rose. Po chwili świeczki zamigotały i zgasły. Salę owiała zielona mgła. Ostatnie co widzała, to stojącą w cieniu
                                                                  ***
- Nie mogę w to uwieżyć. Contrite? Nie wygląda na oszusta- stwierdziła Lily.
- Ale jest. To pewnie on stoi za tą mgłą. Ale kto stoi za tą grupą? - zastanawiała się Laira.
- Ja - usłyszeli głos. Do pomieszczenia wszedł ktoś kogo dobrze znali.
- Marco - szepnęła słabo Laira.
- Tak. To ja. Zdziwiona? - spytał uśmiechając się złośliwie.
- Ale jak? Czemu? - dziwiła się, a po jej oczy zalśniły od łez.
- Zacznę od początku. Kiedy dowiedziałem się kim był Voldemort byłem oczarowany. Był silny.. niesamowity i potężny. Ale ktoś w końcu mu przeszkodził. Kiedy tylko usłyszałem o zaklęciu Monroe'a, parałem się czarną magią. Po tym jak mnie wyrzucono spotkałem Ciebie, no i mi przeszło. Ale nie na długo. Pobyt w śmierdzących więzieniach i poprawczakach sprawił, że moja rządza odżyła. Odkryłem tę organizacje. Szybko zdobyłem do niej kolejnych ludzi. Aż w końcu, podczas jednej z akcji, udało mi się porwać, tego mordercę Pottera. Przemiana prawie się udała. Ale prawie robi wielką różnicę. Jutro przemiana się dokona.
- Kto za tym stoi - zapytał z kamienną twarzą Teddy.
 - Mówiłem, że ja - odparł zdziwony chłopak.
- Nie. Kto tym kieruje. - zapytała ponownie Victoire.
- No dobrze powiem wam. A może On sam się wam przedstawi.
Do pomieszczenia wszedł Korneliusz Knot.
- To pan?! Jak pan może-wydarła się pierwsza Victoire.
Knot uciszył ją machnięciem różdżki.
- To nieistotne. - odrzekł
- Istotne. Voldemort był...- zaczął Scorpius
- Genialny. Niestety dostrzegłem to po tylu latach - przerwał mu Knot.
- Był też mordercą. Rozbijał rodziny, mordował kobiety dzieci.. wszystkich. Przysłowie  "Iść po trupach do celu" potraktował zbyt poważnie- wykrzyczał James.
- Cóż, popełniał drobne błędy, ale to nie to powinno was teraz zajmować.Raczej to, że za niecałą godzinę zostaniecie zabici - Knot uśmiechnął się promiennie. Z twarzy uczniów odpłynęła krew.
- Dlaczeo? - spytała cicho Laira.
- Nie martw się Lairo. Ty nie - odpowiedział jej Marco.
- Jak to? - dziewczyna nic nie rozumiała.
- Kocham Cię. Jeśli wybierzesz moją stronę, będziesz służyć ze mną, przeżyjesz. - obiecywał Marco. Wyjął różdżkę i jedynm machnięciem rozwiązał dziewczynę.
- To jak?- spytał wyciągając do niej rękę.
- Lairo, nie rób tego- ostrzegł ją James.
Gryfonka spojrzała mu w oczy.
- Przykro mi - szepnęła i wzięła Marco za rękę.
- Dobrze. Pierwsze zadanie- zabij Pottera. Najstrszego- rozkazał Knot i wręczył jej różdżkę.
- Nie rób tego! Nie! - krzyki pozostałych osób poniosły się po lochu.
Laira wzięła głęboki oddech. Ścisnęła różdżkę i wyszeptała zaklęcie.
Zielony promień wbił się w pierś James'a

Nowy rozdział - po tym zostanie jeszcze jeden i epilog. A po epilogu będę miała dla was niespodziankę ;)
Lady Dream 

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Zawieszenie

Niestety, tytuł postu jest prawdziwy. Na moim blogu następuje drugie zawieszenie. Na razie to nie ma sensu. Wiem, że nie pisałam na czas, ale to trudny proces, tym bardziej, że akcja się rozwinęła.
Ale zmartwiło mnie też to, że w niedzielę tydzień temu, i dwa tygodnie temu dawałam z siebie wszystko, a nikomu nie chciało się skomentować.
Dokończę tę historię ale nie teraz.
Do zobaczenia
Lady Dream

niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział 23- Zniknięcie


Nicolas Contrite siedział na zakurzonym, stary i lekko trzeszczącym krześle. Że też "Cień" wybrał takie miejsce jak Wrzeszcząca Chata na spotkanie.
- A Ty znowu dumasz Contrite - usłyszał za sobą kpiący głos. Mężczyzna wstał i otrzepał szaty z kurzu.
- Daruj sobie. - mruknął cicho. W tym czasie Cień rozsiadł się na kanapie.
- Wiesz, ja kieruje tą całą akcją. Mam pod sobą ludzi. Dlaczego? - rzucił jakby od niechcenia  Niegdyś Lord Voldemort był wspaniałą postacią. A potem... Harry Potter. Chłopiec który Przeżył. Jaka szkoda, że wkrótce On sam będzie kontynuował dzieło Voldemorta, nawet tego nie wiedząc. Nie ma to jak wyprać komuś mózg o poranku - dodał zadowolony z siebie.
- Już wiem co miał uczynić ten eliksir. Ta dziewczyna...- Nicolas zaczął ,lecz jego szef mu przerwał.
- Zwariowała. Rozdwojenie Jaźni. Proste ale tragiczne. Wiele osób z tym schorzeniem popełnia samobójstwo. Cóż, niedługo Monroe zostanie wdowcem.
Nicolas był wstrząsnięty.
- Czyli tak chciałeś się go pozbyć? Chciałaś by jego dusza powoli się wyniszczała kiedy będzie patrzył na obłęd ukochanej?- spytał Contrite.
- Dokładnie-odrzekł Cień. - Muszę lecieć. Ktoś mi przypilnować, żeby twoja rodzina nie uciekła- dodał i wyszedł.

                                                                  ***
W Howardzie nic nie miało się dobrze. Zbliżające się egzaminy, wysłanie Anastazji na leczenie do Munga, oraz niewiedza w związku z Potterem. Rodzina Potterów trzymała się razem. Na korytarzach można było spotkać James'a, Al'a i Lily osobno. Wszędzie chodzili razem. Dodatkowo asystowali im Weasley'owie, Laira, Dennis oraz Scorpius.
- Czy wszystko w porządku? - to pytanie Potterowie słyszeli codziennie.
Ale nie sprawiało, że czuli się lepiej.
Parę dni po zabraniu Anastazji do Munga, Richard zaszył się w sobie. Nie wychodził z małego gabinetu, który przydzieliła mu dyrektorka. Nie pojawiał się na posiłkach, i z nikim nie rozmawiał. Więc kiedy Laira dostała wezwanie do gabinetu pomyślała, że chodzi o Richarda, i oto by ktoś z nim spróbowała porozmawiać.
Dziewczyna jednak się myliła.


                                                                  ***
Marco miał dośc siedzenia bezczynnie. Nie wiedział co się dzieje. A tego nie lubił.
Podszedł powoli do swojego łóżka, pochylił się i wyciągnął z pod niego małą skrzyneczke. Otworzył ja, i wyjął mały eliksir.
- To do dzieła - powiedział sam do siebie, po czym jednym łykiem wypił zawartość.
                 

                                                                 ***
- Siądz Lairo- usłyszała dziewczyna od pani profesor po przyjściu. Dziewczyna usiadła.
- Nie będę owijać w bawłełne. - powiedział, po czym westchnęła i dodała:
- Marco uciekł