środa, 20 sierpnia 2014
Rozdział 24- Zdrada
Laira otworzyła oczy. Jej nadgarstki były związane. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Pod ścianą jak w rządku, siedzieli James, Albus, Rose,Lily, Scorpius, Victoire, Teddy i Hugo.
- Co się tu dzieje? -zapytała.
- Nie wiemy. Próbujemy to ustalić. - odrzekła Rose.
- Ostatnie co pamiętam to kolacja. - Laira przypomniała sobie Wielką Salą spowitą w zielonej mgle.
- I ta mgła- dodała Lily.
- Ustalmy fakt po kolei. Dzień minął wam zwyczajnie?- spytał całą gromadę James.
- Mój nie- odrzekła Laira.
- Opowiadaj - rozkazał Teddy.
- Nie sądze , żeby to był dobry pomysł, gadać o tym w tym momencie, ale w sumie informacje są ważne- stwierdziła.
Chłopak wyciągnął w jej kierunku mocno związane ręcę.
- Nigdzie się nie spieszymy - powiedział.
- No dobrze. Zaczęło się tak :
***
Laira radośnie zeszła na śniadanie. W powietrzu unosi się zapach jajecznicy i tostów z szynką i serem. Mimo wydarzeń z poprzedniego wieczora, i zniknięcia Marco, dziewczyna postanowiła nie zatruwać tym swojego życia. W głębi serca, jednak martwiła się co się z nim stało.
- Hej Lairo! - przywitała się z nią jej przyjaciółka Susan.
- Hej - odparła gryfonka.
- Nie nadążam za profesorem Contrite. Dzisiaj, kiedy rudowłosa Erin Cortez zadała mu pytanie, na temat zaklęć niewybaczalnych, zbladł i wyszedł bez słowa- opowiadała dziewczyna.
- Odkąd się pojawił coś mi tu nie gra.Dowiem się co - postanowiła Laira. Wzięła tosta i wyszła z Wielkej Sali.
W przerwie między szóstą a siódmą lekcją, Laira zapukała do gabinetu pana Contrite. Mężczyzny nie było w gabinecie.
"Idealnie" pomyślała i weszła do środka.
Dziwnie się czuła przeszkując biuro nauczyciela. Ale nie miala wyboru. Po kolei otwierała każdą szufladą i wertowała książki. Kiedy już miała się podda, spostrzegła małą skrytkę na dnie szuflady. Delikatnie podwarzyła ją, wyjętą z włosów i jej oczom ukazała się sterta listów. Dziewczyna szybko przeczytała parę pierwszych z nich. Każdy z nich przyprawiał ją o coraz większe zdumienie i dezorientacje.
"On jest mugolem.. jego żona i córka zostały porwane... pracuje dla nich... " - myśli przepływały jej przez głowę, jedna po drugiej. Dziewczyna usłyszała jakiś szelest. Schowała listy i wybiegła z gabinetu. Nie wiedziała jednak, że ktoś ją obserwuje...
Wieczorem udała się na kolacje. Na wszystkich lekcjach była bardzo rozkojarzona. Na szczęście nie miała dzisiaj OPCM. Dobrze wiedziała, że gdyby tylko zobaczyła profesora Contrite, wykrzyczałaby mu w twarz za kogo go ma.
Usiadła koło Rose. Po chwili świeczki zamigotały i zgasły. Salę owiała zielona mgła. Ostatnie co widzała, to stojącą w cieniu
***
- Nie mogę w to uwieżyć. Contrite? Nie wygląda na oszusta- stwierdziła Lily.
- Ale jest. To pewnie on stoi za tą mgłą. Ale kto stoi za tą grupą? - zastanawiała się Laira.
- Ja - usłyszeli głos. Do pomieszczenia wszedł ktoś kogo dobrze znali.
- Marco - szepnęła słabo Laira.
- Tak. To ja. Zdziwiona? - spytał uśmiechając się złośliwie.
- Ale jak? Czemu? - dziwiła się, a po jej oczy zalśniły od łez.
- Zacznę od początku. Kiedy dowiedziałem się kim był Voldemort byłem oczarowany. Był silny.. niesamowity i potężny. Ale ktoś w końcu mu przeszkodził. Kiedy tylko usłyszałem o zaklęciu Monroe'a, parałem się czarną magią. Po tym jak mnie wyrzucono spotkałem Ciebie, no i mi przeszło. Ale nie na długo. Pobyt w śmierdzących więzieniach i poprawczakach sprawił, że moja rządza odżyła. Odkryłem tę organizacje. Szybko zdobyłem do niej kolejnych ludzi. Aż w końcu, podczas jednej z akcji, udało mi się porwać, tego mordercę Pottera. Przemiana prawie się udała. Ale prawie robi wielką różnicę. Jutro przemiana się dokona.
- Kto za tym stoi - zapytał z kamienną twarzą Teddy.
- Mówiłem, że ja - odparł zdziwony chłopak.
- Nie. Kto tym kieruje. - zapytała ponownie Victoire.
- No dobrze powiem wam. A może On sam się wam przedstawi.
Do pomieszczenia wszedł Korneliusz Knot.
- To pan?! Jak pan może-wydarła się pierwsza Victoire.
Knot uciszył ją machnięciem różdżki.
- To nieistotne. - odrzekł
- Istotne. Voldemort był...- zaczął Scorpius
- Genialny. Niestety dostrzegłem to po tylu latach - przerwał mu Knot.
- Był też mordercą. Rozbijał rodziny, mordował kobiety dzieci.. wszystkich. Przysłowie "Iść po trupach do celu" potraktował zbyt poważnie- wykrzyczał James.
- Cóż, popełniał drobne błędy, ale to nie to powinno was teraz zajmować.Raczej to, że za niecałą godzinę zostaniecie zabici - Knot uśmiechnął się promiennie. Z twarzy uczniów odpłynęła krew.
- Dlaczeo? - spytała cicho Laira.
- Nie martw się Lairo. Ty nie - odpowiedział jej Marco.
- Jak to? - dziewczyna nic nie rozumiała.
- Kocham Cię. Jeśli wybierzesz moją stronę, będziesz służyć ze mną, przeżyjesz. - obiecywał Marco. Wyjął różdżkę i jedynm machnięciem rozwiązał dziewczynę.
- To jak?- spytał wyciągając do niej rękę.
- Lairo, nie rób tego- ostrzegł ją James.
Gryfonka spojrzała mu w oczy.
- Przykro mi - szepnęła i wzięła Marco za rękę.
- Dobrze. Pierwsze zadanie- zabij Pottera. Najstrszego- rozkazał Knot i wręczył jej różdżkę.
- Nie rób tego! Nie! - krzyki pozostałych osób poniosły się po lochu.
Laira wzięła głęboki oddech. Ścisnęła różdżkę i wyszeptała zaklęcie.
Zielony promień wbił się w pierś James'a
Nowy rozdział - po tym zostanie jeszcze jeden i epilog. A po epilogu będę miała dla was niespodziankę ;)
Lady Dream
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
LAIRA JAK MOGŁAŚ?? :O James ;(( Nie mogę w to uwierzyć, jak ona mogła zdradzić swoich przyjaciół... Kurcze, szok. Już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. I oczywiście niespodzianki ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mam ochotę zabrać teraz topór i walnąć nim w Lairę i poćwiartować ją na milion kawałków! Już nie długo epilog? Ale ten czas leci. Oczywiście, że nie mogę się doczekać niespodzianki :D
OdpowiedzUsuńNniiee...! Uwielbiam Jamesa Pottera . To nie może się tak skończyć , aż mnie korci . Muszę wiedzieć co dalej . Kiedy nowy rozdział ?? :)
OdpowiedzUsuńW następną środę ;)
Usuń